*przychodzi*
*siada na sofie*
*włącza TV*
*ogląda wiadomości*
*pije wodę*
-Chłoszczyść
*odkłada szklankę na stół*
*kończą się wiadomości*
-Muszę iść do pracy. Trochę mnie nie będzie, więc muszę dziś więcej zrobić
*wyłącza TV*
*idzie do korytarza*

*wchodzi*
*rozsiada się na kanapie*
*powoli pije lampkę wina*

Kręcąc się wokół własnej osi trafił na właściwy ruszt i gwałtownie się zatrzymał. Wyszedł z kominka otrzepując się z popiołu. Ściągnął z siebie buty i je oraz kurtkę rzucił przed sam kominek, no dobra, trochę dalej, żeby się nie podpaliły. Usiadł na miękkiej sofie i przeciął różdżką powietrze. Do jego dłoni doleciała butla włoskiego, białego wina, a w kuchni dało się usłyszeć trzaskanie sztućców. Odkorkował butelkę i nalawszy sobie trochę z jej zawartości rozpalił w kominku zaklęciem Incendio. Prócz tego włączył TV na stacji muzycznej. Wziął łyka trunku. Było półwytrawne. Dość dobre. Chwile później doleciała do niego ciepła kolacja. Kiedy ją zjadł poszedł do łazienki zostawiając talerz. Zabrał jednak ze sobą wino, kieliszek, i buty z płaszczem, które zostawił w korytarzu.

W końcu wrócił z pokątnej. Wydawana tam była skromna kolacja dla wszystkich sklepikarzy. Jego pierwszym kierunkiem był salon, więc tam się udał. Usiadł na sofie i nalał sobie kieliszek otwartego wcześniej wina prosto z RPA. Między nami, jest wyśmienite. Sowę zauważył dopiero chwilę później kiedy ta zaczynała się już niecierpliwić. Wstał i dość zwinnie odwiązał liścik. Uśmiechnął się lekko i na odwrocie napisał:
Dziękuje, za chwilę będę, tylko niech dziś ktoś mi otworzy bramę ;p
Liścik ponownie przywiązał do nogi sowy, a ta odleciała. Nie tracąc czasu pobiegł do salonu, gdzie przebrał się w takie coś: http://sphotos-b.ak.fbcdn.net/hphotos-a … 1627_n.jpg
Na to ubrał płaszcz i glany, a później deportował się pod bramę szkoły.